Że co? Odsunęłam się od Temari aby lepiej jej się przyjrzeć.
- Moje? - zapytałam wskazując na siebie palcem.
- Tak Twoje! - warknęła, a na jej czole pojawiła się pulsująca żyłka.
W sumie..Jest zima, luty, a dokładniej trzeci. Czyli...Ma rację! Matko zapomniałam o swoich urodzinach!
- Co za ulga.. - westchnęłam ciężko i teatralnie przetarłam ręką czoło.
Całe szczęście, nie darowałabym sobie, gdybym zapomniała o jej urodzinach. Toż to by było okrutne. Tyle dla mnie zrobiła.
Odwróciłam się z powrotem do tłumu, który pofatygował się tu dla tak żałosnej osoby jaką jestem ja i obleciałam wszystkich wzrokiem.
Większość znam ze swojej klasy. Hinata z Naruto, Shikamaru, co raczej mnie nie zdziwiło, w końcu to facet Temari. Spostrzegłam jeszcze Kibe, Sasuke z Sakurą, taa, coś tam słyszałam od Tem, że Sasek w końcu zauważył istnienie Sakury, ale co z tego wyniknie, to nie mam zielonego pojęcia. Ino stała za Sakurą, gapiąc się w nią z zawiścią. Nawet Kankurou przyszedł! Neji, który zresztą kiedyś mi się podobał. Tenten i jakieś osoby, których kompletnie nie kojarzyłam. Nie wiem czy są z innej klasy czy co?
Zaczęłam nerwowo szukać wzrokiem Gaary. Gdzie jesteś? Gdzie? I nagle go spostrzegłam, stał przy stole z żarciem i szamał sobie kanapeczkę. Słodko! Matko, to nawet Gaara czasem je?! Zaraz... Czemu ja się tym podniecam...
- Przepraszam - usłyszałam głos Temari.
Hę? Za co? Spojrzałam jeszcze raz w stronę Gaary i obok niego spostrzegłam...O nie. Matsuri! Jebana, brzydka, głupia krowa!
Nieważne, że niedawno myślałam o niej, iż jest piękna. Przy Gaarze zdecydowanie brzydziej wygląda! O!
- Czemu? - zadałam jakże inteligentne pytanie.
- Starałam się powiedzieć Gaarze, że nie ma potrzeby aby była zaproszona, ale nie wyszło - odparła zwieszając głowę w dół - Zapytał czemu niby ma jej nie zapraszać i wtedy...nie wiedziałam co powiedzieć - dodała, po czym podeszła do mnie i objęła ramieniem.
Niby racja, co miała powiedzieć? Nie zapraszaj jej bo Nanami jest zazdrosna? Żałosne.
- Ale nie martw się. Gaara nigdy nie spojrzy na kogoś takiego jak ona - powiedziała niepewnie.
Jasne, wiem, że chciała mnie pocieszyć, ale ona tu jest i na pewno to wykorzysta. Mój wzrok cały czas był skierowany w stronę Gaary. Rozmawia...Z Tą, której imienia nie wolno wymawiać.
Poczułam niemiłe ukłucie w klatce piersiowej. Co teraz? Nawet nie jest zainteresowany moją osobą.
- Czy? Kazałaś mu? - zapytałam Temari.
- N...Nie! skąd! - zaczęła się jąkać - z własnej woli przyszedł - odparła wymachując rękoma.
Czyli jednak...Gdyby nie Temari, gdyby nie moje urodziny, nigdy by się to nie wydarzyło.
Jakaż ja jestem głupia. Co ja sobie myślałam? Przecież to oczywiste, że nigdy nie spojrzy na kogoś takiego jak ja. Ta, której imienia nie wolno wymawiać jest młodsza, zgrabniejsza i młodsza. Wspominałam już, że jest zgrabniejsza? Do tego wszyscy mówią, że jest strasznie otwarta na ludzi. Cóż, ja tam bym powiedziała, że po prostu jest nachalna, ale to moje zdanie.
- Chodź, usiądziemy sobie przy stole, walniemy po piwku i od razu Ci się polepszy - powiedziała z podekscytowaniem i pociągnęła mnie za rękę prowadząc w stronę zupełnie przeciwnym od Gaary.
Taa...tamten stół jest na żarcie, a ten, do którego zmierzamy jest do posiedzenia. Czego ja się dziwię, gdybym mieszkała w takim pałacu też bym tak robiła...
Odsunęłam sobie krzesło i usiadłam obok Deidary. A ten co tu robi? Jest straszny. Podejrzany typ, kto się z nim w ogóle zadaje?
Temari zajęła miejsce obok mnie i podała puszkę z piwem.
Dobra! Mam zamiar zalać się w pień. Może wtedy będę bardziej wyluzowana. Wzięłam duży porządny łyk i z trzaskiem odstawiłam puszkę na powierzchnię stołu.
Jednak nie dam rady!
- Hej młoda. Najlepszego - odparł znudzony Shikamaru, po czym usiadł obok Temari.
I kto to mówi. Spotykasz się ze starszą kobietą od siebie! Zmarszczyłam brwi i szturchnęłam Temari.
- Tem! - krzyknęłam - Tem, Temari... - dzielnie próbowałam, ale nic. Abonament tymczasowo nieosiągalny.
Zawsze tak jest, gdy ON jest w pobliżu. Całkowicie się wyłącza.
- Hej, czyżbyś szukała towarzystwa? - usłyszałam czyiś męski głos dochodzący z mojej lewej strony.
- Nie dziękuję - odpowiedziałam na pytanie Deidary ze spokojem i upiłam kolejnego łyka zimnego piwka.
Mam słabą głowę. Jak znam życie odlecę po trzeciej puszce.
Po pomieszczeniu rozległ się głośny dźwięk muzyki. Na szczęście rockowej. Dzięki Ci satanie! Do stołu zaczęły dosiadać się inne osoby. Na przeciwko mnie usiadł Gaara, a zaraz obok niego Ta, której imienia nie wolno wymawiać. No przyczepiła się jak rzep psiego ogona. Czy jemu to nie przeszkadza? Teraz będę musiała patrzeć się na te żałosne scenki z nią w roli głównej.
Spojrzałam się na niego niepewnie, ale nie odwzajemnił tego. Po prostu siedział ze spokojem i popijał piwko.
Popatrz na mnie! Popatrz na mnie! - zaczęłam powtarzać sobie w myślach i nagle stało się.
Nasze spojrzenia się spotkały, a ja co zrobiłam? No cała czerwona spuściłam wzrok. Geniusz!
Czyli co? W moje urodziny mam siedzieć sama? W sumie, to lubię samotność, ale jak już tu tyle ludzi, to powinnam się "dobrze bawić".
Tylko ja nie umiem rozmawiać z ludźmi. Spojrzałam raz jeszcze w stronę Gaary i...Szok! Moje serce zaczęło wariować. Ciągle patrzy?! A może to tylko moje urojenia? Znowu spuściłam wzrok i zaczęłam tępo gapić się w puszkę, którą trzymałam w dłoni. Zaczęłam nią nerwowo obracać, aż w końcu wzięłam się za czytanie zawartości piwa i "w jego skład wchodzą".
Gdy już odlepiłam wzrok od plakietki, raz jeszcze odważyłam się spojrzeć w jego stronę. Gada...z Tą, której imienia nie wolno wymawiać. O czym? Przez chwilę pomyślałam, aby wejść pod stół i podsłuchać ich rozmowę, ale na szczęścia Ta mądrzejsza Ja odwiodła mnie od tej decyzji.
Boli...Zwłaszcza to, że ONA umie się z nim dogadać, a ja nie. Kiedy tylko jest przy mnie tracę język w gębie.
Zerknęłam niepewnie w stronę Deidary. Wydaję się być tak samo znudzony jak ja. Może by? Nie! Niby jak mam zacząć rozmowę? "Hej co tam?". Zazwyczaj tak się ludzie witają, ale to trochę nienormalne.
- Mam coś na twarzy? - zapytał rozweselony blondyn.
- Hę? Nie, nie. P...Przepraszam - odpowiedziałam i wróciłam do czytania plakietki na puszce.
Znowu! Drugi raz się zawiesiłam!
- Zamiast czytać pij - zaśmiał się Deidara, po czym stuknął końcem puszki o moją.
Ach! Przejął inicjatywę. Co powinnam zrobić? Zaśmiać się?
- Haha! Tak racja! - krzyknęłam tak, że wszyscy z uśmiechem na twarzy się na mnie spojrzeli.
Skuliłam się tak mocno, że prawie zsunęłam się z krzesła. Przyłożyłam sobie puszkę do ust i zaczęłam nerwowo gryźć jej róg.
Chcę zapaść się pod ziemię. Nie patrzcie na mnie...
Usłyszałam cichy śmiech blondyna. Zerknęłam na niego, a ten z zamkniętymi oczami i przyłożoną dłonią do ust śmiał się.
Słodki... Nie! Nanami, zaczyna Ci odwalać!
Ile on w ogóle ma lat? Dziewiętnaście? O rok starszy ode mnie. Chyba kretyn uwalił jeden rok, bo już nie powinien chodzić do naszego liceum. Zresztą, ja też uwale...
- Zabawna jesteś - odparł patrząc się na mnie.
- D...Dzięki? - wyjąkałam niepewnie, po czym podniosłam się, gdy zauważyłam, że już nikt mnie nie obserwuje.
Wzięłam kolejnego i ostatniego łyka, po czym wstałam od stołu. Chce mi się palić. Czy można palić u niego w domu? A może trzeba wyjść?
Powoli i cichutko ruszyłam w stronę drzwi. Mam nadzieję, że nikt mnie nie zauważy.
- A Ty dokąd? - zapytał Deidara.
Taa..nikt mnie nie zauważy...
- Zapalić - odparłam krótko, po czym wyszłam z salonu.
- Idę z Tobą - odezwał się Dei idąc koło mnie.
Szybki! Po co on się mnie uczepił. Przecież jak nas razem zobaczą to facet definitywnie będzie miał przerąbane. Będą go gnębić tak samo jak mnie. Poszłam za Deidarą prosto do kuchni. Usiadł przy dużym stole i poklepał krzesło obok siebie.
Usiadłam naprzeciwko Deia, tak, że miałam widok na drzwi. Chciałam zapalić, ale...no tak. Nie mam.
Deidara spojrzał na mnie ze zdziwieniem, po czym wyciągnął rękę w moją stronę z paczką papierosów. Miło z jego strony.
Chwyciłam jednego papierosa, włożyłam go do ust i odpaliłam zaciągając się przy tym mocno.
O tak...tego mi było trzeba.
- Dziękuje - powiedziałam nawet na niego nie patrząc.
Nagle drzwi otworzyły się, a do kuchni wszedł Gaara z..no z NIĄ! Spojrzałam na nich niepewnie, po czym spuściłam wzrok i utkwiłam go w blacie od stołu.
Będę liczyć drzazgi...
Po co oni tu przyszli. Jeśli chcą się zabawić, to przykro mi, ale kuchnia zajęta. W moim sercu zaczął szaleć tajfun, a w brzuchu czułam niemiły ucisk.
Oczywiście wytłumaczę to sobie tak...Serce boli bo, no może za dużo papierosów, a jeśli chodzi o brzuch, to pewno do kibla mi się chce. O!
Usłyszałam kroki. Nie mów, że tu usiądą.
Nagle poczułam jak ktoś dotyka mojego podbródka. To Deidara! Uniósł go tak, że byłam zmuszona spojrzeć mu w oczy.
Niepewnie chwyciłam go za rękę, aby ją odsunąć, ale nie dałam rady. Chuchro ze mnie.
- Nie przejmuj się - szepnął z uśmiechem na twarzy, po czym odsunął rękę.
Co? Co?! To, to aż tak widać?
Nie wiedząc gdzie podziać wzrok, po prostu zaczęłam się gapić na Deidare. Kątem oka spostrzegłam jak Gaara podchodzi do lodówki i coś w niej szuka, a TA przylepa stała za nim tak jakby chciała go zaraz objąć.
Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Uniosłam więc głowę do góry i starałam się je powstrzymać, ale nie wyszło. Po policzku spłynęła mi jedna słona kropla.
Nagle poczułam czyiś dotyk, ciepły i przyjemny. Deidara dłonią wytarł mi tą nieszczęsną łzę, po czym uśmiechnął się pogodnie.
Nie wiedzieć czemu kąciki moich ust mimowolnie się uniosły.
- Chcesz piwa? - zapytał jakby nigdy nic, po czym wstał i podszedł do lodówki.
Kątem oka zauważyłam jak Gaara na mnie patrzy. Nie! Wszystko widział?! Miałam ochotę wykrzyczeć "To NIE tak!", ale zamiast tego utkwiłam wzrok w blondynie, który stał przy lodówce.
Zaciągnęłam się mocno nikotynowym dymem, po czym wypuściłam z płuc smugę szarego dymu. Gdyby nie On już dawno bym się rozkleiła.
Usłyszałam dźwięk odpalanego papierosa. Spojrzałam w stronę czerwonowłosego, a ten oparty o stół, stał i palił. Nie! Wyjdźcie stąd!
Dei postawił mi otwartą już puszkę przed nosem i uśmiechem zachęcił do tego abym piła. Czemu jego uśmiech tak bardzo podnosi mnie na duchu?
- Gaara, a mogę palić z Tobą na pół? - zapytała słodkim głosikiem Matsuri - To będzie niczym taki pośredni pocałunek! - krzyknęła podniecona.
Poważnie? Are you fucking kidding me?! Zacisnęłam dłoń na puszcze tak, że knykcie zaczęły robić się białe.
- Chodź - usłyszałam głos Deidary.
Dziękuję! Nie zastanawiając się dłużej wstałam i ruszyłam za nim do salonu.